Nie ma sensu ukrywać, że rok 2020 był dla świata wyzwaniem. Przyniósł globalną pandemię, która zachwiała naszym poczuciem bezpieczeństwa, ekonomią, wielu ludzi pozbawiła kontaktu z bliskimi, inni musieli walczyć o życie. Był to rok trudny, ale również był czasem solidarności międzyludzkiej, próby sił, sprawdzenia się w sytuacjach niecodziennych. Dla wielu przedsiębiorców był to czas wyrzeczeń i konieczności wdrożenia innowacyjnych rozwiązań, a także poszukiwania zarobku poza swoim standardowym obszarem. Z obawą i nadzieją spoglądamy w rok, który się rozpoczyna. Jakie są prognozy ekspertów od marketingu?
-
E-commerce wygrywa.
Badania z roku 2020 pokazują, ż aż 71% konsumentów, planujących zakupy inne niż spożywcze zrezygnowało z wizyty w sklepie stacjonarnym na rzecz e-sklepu. To wynik nie spotykany nigdy wcześniej. Te sklepy, które były przygotowane na taką sytuację i sprzedaż internetową miały przygotowaną wcześniej, zyskały. Sporo było jednak takich, które skupiały się bardzo mocno na sprzedaży stacjonarnej i one odnotowały horrendalne straty. Ponoszą się z nich do chwili obecnej. I to pomimo faktu, że nad sprzedażą on-line zaczęły pracować zaraz po zamknięciu sklepów stacjonarnych wiosną tamtego roku.
Co więcej, 34% Polaków zdecydowało się kupić w sieci produkty, które wcześniej nabywali wyłącznie stacjonarnie. Koronawirus zmusił nas niejako do otworzenia się na sytuacje, która wcześniej nam nie odpowiadała, ale strach przed zakażeniem okazał się silniejszy niż chęć sprawdzenia osobiście produktów.
To dlatego e-sprzedaż musi być elastyczna. Klienci co prawda chcą kupować w Internecie, ale oczekują wygodnych zakupów. Płatna wysyłka? Niemożliwe, przecież w innym sklepie powyżej 100 zł mam kuriera za darmo. Możliwość zwrotu to pewnik. Infolinia? Przeżytek. Teraz czat on-line z możliwością szybkiego zadania pytań. Sprawdzenie dostępności przy produkcie. To tutaj jest szansa na przewagę nad konkurencją.
-
Lokalne, polskie produkty.
Mamy świadomość bardzo trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się polscy przedsiębiorcy. Sami niejednokrotnie znaleźliśmy się w takiej sytuacji, więc staramy się być solidarni. Coraz częściej sięgamy po produktu wyprodukowane w kraju. Już nie traktujemy ich jako produktów drugiej kategorii, bo polskie marki zaczęły być synonimem wysokiej jakości i dbałości o produkt.
Lokalni producenci, rolnicy, piekarze nie mogąc sprzedać swoich produktów na targowiskach i w małych sklepikach osiedlowych zaczęli się zrzeszać. Założyli zbiorowe sklepy internetowe, sprzedające lokalne, ekologiczne i zdrowe produkty.
Co jakiś czas w mediach społecznościowych pojawia się post z prośbą o uratowanie jakiegoś malutkiego warsztatu – szewca, krawcowej, pani sprzedającej kapelusze. Prowadzący te mini-biznesy to z reguły osoby starsze, nieposiadające konta w portalach społecznościowych. Takie, które nie potrafią poradzić sobie w tej trudnej rzeczywistości, a mające wiele doświadczenia w tym, co robią. To fantastyczne, że lokalne społeczności solidaryzują się, żeby ratować takich specjalistów.
-
Sztuka przekazu wizualnego.
Straciliśmy jedną, ważną dla konsumenta rzecz. Nie możemy wybrać się z przyjaciółkami do galerii handlowej albo do butików, pooglądać najnowsze kolekcje, wypić kawę, poplotkować. Nie możemy również przemierzyć ubrań, usiąść na sofie, założyć na głowę czapki, powąchać perfum.
Dlatego kwitnie sztuka wizualizacji, prezentacji produktu. Po pierwsze, marki muszą nauczyć się drobiazgowo pokazać produkty za pomocą zdjęć, filmów, zbliżeń. Jednak to nie wystarczy, musimy zastąpić witryny sklepowe, stworzyć katalog, pokazać inspiracje. Sprawić, że konsument zapragnie naszego produktu i poczuje, że musi go mieć.
Moim zdaniem przewidywanie trendów na 2021 rok w obecnej sytuacji to trochę wróżenie z fusów, ale mogę się mylić.